W wolny niedzielny wieczór pojechaliśmy z Kubą do kina (zresztą widzieliście na snapchacie -> basiasmoter ) . Film wybierałam sama, a jak dobrze wiecie średnio trafiam z filmami. Dlatego z dużym dystansem i bez wielkich nadziei udaliśmy się na film 😉 A to na jaki film trafiliśmy bardzo minęło się z naszymi oczekiwaniami.
Jeśli zastanawiasz na jaki film iść do kina? lub czy warto iść na “Klucz do wieczności”? Odpowiedź prosta TAK. Wciągający i zaskakujący film. Trwa 116 minut a ja na nim zdążyłam siedzieć przestraszona z zamkniętymi oczami, płakać, wzruszyć się i cieszyć szczęściem innych. Ale ja jak to ja – wiadomo kobieta wrażliwa inaczej postrzega filmy niż facet. Tylko sprawa wygląda następująco: Kubie też się podobał film:) i jak to skwitował “raz Ci się udał wybrać coś dobrego” ahhhh i odrazu podleciało mi +300 do EGO 😉 A tak poważnie, to wydaję mi się, że w tym filmie każdy znajdzie coś dla siebie.
O co chodzi w filmie? Chory na raka i mega kasiasty biznesmen aby chronić się przed śmiercią decyduje się na pozostawienie swojego dotychczasowego ciała i wszczepienie swojej duszy w inny organizm. Ale jak wiadomo -wszystko ma swoje wady i zalety oraz swoją cenę. Ale jak tu nie zgodzić się na zmianę ciała na dużo młodsze, silniejsze i nie da się ukryć ładniejsze. Chodź przyznam, że Ben Kingsley jak na swój wiek też dobrze się prezentuje 🙂 Ale wiadomo – Ryan Reynolds to Ryan Reynolds 😉
Jeśli szukacie dobrego filmu w kinie to polecam ten 🙂 Z ciekawostek powiem Wam również, że reklamy przed nim trwają 20 minut – tyle z Kubą się spóźniliśmy na film a mimo tego weszliśmy na reklamach na sale na której widownia była w zabójczej ilości 12 osób. Bardzo lubię jak jest mało ludzi w kinie, nikt nie przeszkadza a jeśli już tak to łatwo namierzyć osobę zachowującą się poniżej norm.
A który z obecnych filmów kinowych Wy polecacie?