Jak wiecie z mojego Instagrama – a jeśli Was tam jeszcze nie ma to koniecznie mnie obserwujcie, wpadajcie też na Snapachat (basiasmoter) – byłam wczoraj na zakupach. Musieliśmy kupić m.in buty dla naszej trójki, ale to nie to jest najważniejsze. Zakupy z dzieckiem rządzą się swoimi prawami. Nie koniecznie chodzi mi tutaj o bieganie za uciekającym dzieckiem po sklepie, a o inną całkiem fizjologiczną potrzebę – siku.
Mamo, chce mi się siku.
Mamo, chce mi się siku.
Im młodsze jest dziecko, tym większym refleksem musi okazać się w tym momencie rodzic. Wyjście z przymierzalni, odłożenie zakupów, zlokalizowanie toalety, przelecenie przez pół galerii i wreszcie dotarcie do celu. Zresztą co się dziwić dziecku, jak nie raz dorosłemu bardzo chce się załatwić swoje potrzeby fizjologiczne i szuka toalety, a później czeka w kolejkach. Nie rozpiszę się tu o kolejkach do toalety – bo wczoraj takich nie zastałam, ale o bardzo dziwnej sytuacja, której byłam wczoraj światkiem.
Jestem z Olafkiem w toalecie – Uffff…. zdążyliśmy ją znaleźć. Z ulgą… już mamy wychodzić z toalety i słyszymy “jest zamknięte, proszę nie wchodzić.” Pierwsze pomyślałam, że ktoś się wygłupia. Wyszliśmy z toalety a do naszej kabiny szybko wleciała sprzątaczka, popatrzyła do niej i wyleciała – za ten czas nie zdarzyliśmy nawet umyć rąk. Po chwili do toalety chciała wejść dziewczynka (około 6 lat) – domyślam się, że biegła do toalety. Jej mamę minęłam gdy przechwyciłam moje uciekające dziecko. Zdążyłam tylko usłyszeć to, że kobieta wyprosiła, wręcz wyrzuciła dziewczynkę z toalety, bo “jest już zamknięte”. W chwili wyciszenia zerknęłam na zegarek, kiedy patrzyłam była 19,58.
Sprzątaczka, rządzisz i możesz czuć się królową.
Sprzątaczka, rządzisz i możesz czuć się królową.
Nie miałam pojęcia, że to sprzątaczka decyduje kiedy toalety w galeriach są zamykane. Tak swoją drogą mieliśmy kupę szczęścia, że zdążyliśmy wlecieć do toalety – pewnie, około 2 minuty przed nią. Wiem, każdy może mieć zły dzień – każdy może już chcieć mieć wolne, ale nie rozumiem tego – dlaczego pomimo tego, że łazienka nie była jeszcze posprzątana i dziewczynka spokojnie mogłaby wejść do toalety po nas, sprzątaczka zarządziła jej zamknięcie o godzinie, pewnie 19.55. Cała sytuacje miała miejsce w Bielsku Białej w Galerii Sfera na 2 piętrze – okolice: kino, fitness, plac zabaw dla dzieci i restauracje.
Gdy skończyliśmy jeść, zjechaliśmy na dół i z wielką ciekawością zaglądałam do toalety na parterze – okazało się, że była otwarta (godz 20.23). Wnioskując – nie rozumiem procederu zamknięcia tamtej toalety przed zamknięciem galerii – i nie rozumiem, braku ludzkiego odruchu u sprzątaczki.
Ludzki odruch.
Ludzki odruch.
Słuchajcie, nie wiem – może to ja jestem dziwna, ale wiele razy zdarzyło mi się, że przepuszczałam dobrowolnie bez żadnego proszenia małe dzieciaki w toalecie, czy w kolejce do lekarza. Czy ja jestem inna? Czy normą w dzisiejszym społeczeństwie jest swego rodzaju egoistyczne chamstwo i wywyższanie się? Nie ogarniam tego. Czy ta kobieta miała prawo zakazać wejść do.., tu podkreślę jeszcze nie umytej toalety, przed godziną zamknięcia galerii? Było przed 20, a Lokale gastronomiczne z tego co się teraz specjalnie upewniłam na stronie glaleri są czynne do 21. Czy mi jako klience lokalu gastronomicznego nie należy się toaleta? – już nie chodzi o toaletę bezpośrednio przy restauracji – ale czy muszę np: zostawiać swoje jedzenie i zjeżdżać 2 piętra niżej, aby załatwić potrzeby fizjologiczne swoje lub swojego dziecka?
Piszę to ponieważ nie ogarniam tego procederu. Jeśli Wy to ogarniacie i możecie mi wytłumaczyć, to słucham 🙂 Jeśli mieliście podobne sytuację, też koniecznie zostawcie komentarz.